treść strony

Misja na lato

Wolontariat w wakacje to nadal praca, chociaż bardzo przyjemna. A że jedną z umiejętności rozwijanych podczas projektów młodzieżowych jest storytelling, dlatego opowiem moją historię.

  • Festiwal zdjęć "I love Africa" w Bretanii

    fot. archiwum prywatne

Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki (cytat z Zapałki na zakręcie Krystyny Siesickiej – polecam!) i może właśnie dlatego w lipcu  2017 roku pojechałam do malowniczej Bretanii we Francji na dwumiesięczny projekt Wolontariatu Europejskiego [poprzednik Europejskiego Korpusu Solidarności – przyp. red.]. Czy było warto?

Zdecydowanie tak!
Podekscytowanie, optymizm, trochę strachu i wielkie marzenia... Jaki to będzie wspaniały czas! – myślałam przed wyjazdem. Perspektywa nadchodzących wakacji na pewno podsycała ten nastrój, choć z drugiej strony wiedziałam, że przez wyjazd muszę na jakiś czas odpuścić spotkania z przyjaciółmi w Polsce. I jeszcze było we mnie trochę dumy –  że mam zamiar pożytecznie spędzić czas i że się wreszcie odważyłam na samodzielność.

Z perspektywy późniejszych eskapad – tych długoterminowych – widzę, że same przygotowania były stosunkowo proste. Łatwiej było mi się spakować na jedną porę roku, nie musiałam przeżywać tak rozłąki z rodziną. Prościej też pogodzić dwumiesięczny wolontariat ze studiami, których nie chciałam przerywać. Negatywne aspekty? Nie miałam dużej motywacji do nauki francuskiego, ponieważ uważałam, że w dwa miesiące i tak nie dam rady go opanować. Takie myślenie przyczyniło się niestety (na początku pobytu w Bretanii) do totalnego marnowania energii, choćby na zakupach spożywczych w poszukiwaniu polskiego twarogu. Wystarczyło zapytać (!), by się dowiedzieć, że we francuskich sklepach i tak się go nie znajdzie (za to można z radością rozkoszować się mięciutkim chlebkiem brioche).

101 pomysłów w 24 godziny
Wolontariat wakacyjny to jednak nie wakacje, a w szczególności nie są to wakacje od nowych obowiązków. Każdy projekt ma cele do zrealizowania, wymagające poświęcenia pewnej ilości czasu. Godziny pracy bywają sztywne lub elastyczne, zawsze jednak w tygodniu pozostają przynajmniej dwa dni wolnego. Te dwa miesiące nazwałabym jednym z najbardziej intensywnych okresów w moim życiu – z jednej strony chciałam maksymalnie oddać się pracy, która polegała przede wszystkim na remontach zaniedbanych obiektów publicznych, z drugiej – zwiedzić region i korzystać z ładnej pogody. Nie mogę też nie wspomnieć o wspólnych grach, rozmowach czy wyjściach z grupą wolontariuszy do kawiarni i pubów. To wszystko nauczyło mnie organizacji i planowania, ale też większej swobody i pewnej elastyczności w dostosowywaniu się do innych.

W Bretanii wykonaliśmy sporo pracy. Niestety, nie jestem w stanie dziś powiedzieć, czy odrestaurowane przez nas lavoir (fr. miejsca, w których dawniej kobiety robiły pranie) i inne obiekty publiczne są używane i w jakim są stanie. A to z prostej przyczyny – nie miałam okazji tam wrócić. To jeden z minusów wolontariatów krótkoterminowych – trudno jest ocenić długofalowe skutki własnych działań. Pamiętam za to do tej pory, że nasza aktywność spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem lokalnej społeczności. I mam nadzieję, że ktoś tam do tej pory pamięta wesołą grupkę 12 młodych ludzi z różnych części Europy.

Volunteer-life balance
Z osobistej perspektywy najtrudniejszą lekcją było dla mnie przebywanie na co dzień z 11 osobami – wspaniałymi, ale przecież tak bardzo się od siebie różniącymi. Bywały gorsze dni, podczas których się kłóciliśmy, ale potem potrafiliśmy się zorganizować… i jechać ponad 200 km na wspólną wycieczkę. Z niektórymi mam kontakt do dziś.
Bardzo doceniam wyjazd do Francji – dał mi poczucie sprawczości i skuteczności. Wolontariat w czasie wakacji to idealny pomysł zwłaszcza dla uczących się. Aby jednak samemu odnieść z niego korzyści, ale też dać coś z siebie lokalnej społeczności, trzeba być maksymalnie zaangażowanym. Choć celem wolontariatu jest pomoc innym, spełnienie własnych marzeń też ma znaczenie. Warto znaleźć volunteer-life balance, innymi słowy: połączyć przyjemne z pożytecznym. Po powrocie do Polski takie nastawienie też się przyda. A sama praca wolontariusza po prostu uzależnia i chce się do niej wracać, niezależnie od tego, gdzie przyjdzie ją wykonywać.

*Izabela Sosnowska - uczestniczka projektów europejskich (m.in. wolontariatu we Francji i wymiany studenckiej w Niemczech), od 2019 r. członkini Sieci Alumnów EKS. Obecnie studentka Wyższej Szkoły Ekonomii w Sankt Petersburgu