treść strony

Długi wyjazd to wyzwanie

Tęsknota, bezsilność, bezradność, strach – to emocje, które mogą pojawić się podczas pobytu za granicą. – Miliony erasmusowców na całym świecie udowadniają, że każdą sytuację kryzysową można opanować – uspokaja psycholożka Katarzyna Andrusikiewicz.

  • fot. archiwum prywatne

AZ-S: Wyjazd na Erasmusa kojarzy się z przygodą i ekscytacją, więc dlaczego czasem pojawia się uczucie bezradności?
AK: Każdy wyjazd zagraniczny oznacza zmianę i wyjście z własnej strefy komfortu. W swoim naturalnym środowisku mamy rodziców, przyjaciół, uczelnię, znaną nam strukturę dnia. W momencie kiedy przenosimy swoje życie w inne miejsce, trzeba zaadaptować się do nowych warunków – do otoczenia, języka, środowiska. Nie każdy potrafi sobie z taką zmianą poradzić.

Erasmus+ nie jest dla każdego?
Doświadczenia moich pacjentów pokazują, że wyjazdy zagraniczne są bardzo rozwojowe, ponieważ oznaczają przekraczanie własnych granic. Jednak najpierw trzeba się zastanowić, czy jesteśmy gotowi na takie wyzwanie. Wielokrotnie spotykałam młode osoby, które wcześniej żyły pod parasolem ochronnym rodziców i przed Erasmusem nie wyjeżdżały same z domu nawet na kilka dni. Decyzja o półrocznej rozłące z najbliższymi była więc dla nich trudna. Co nie oznacza, że sobie nie poradzili. Dzięki wyjazdowi mogli sprawdzić się w nowym środowisku, a tym samym poznali siebie.

W jaki sposób należy więc się przygotować do wyjazdu, aby zapobiec kryzysom?
Z opowieści moich pacjentów wynika, że utratę poczucia bezpieczeństwa często powodowały problemy komunikacyjne. Dlatego warto sprawdzić, jaki poziom znajomości języka jest preferowany na uczelni, którą wybieramy. Ustalmy, jak będzie wyglądało zakwaterowanie i wyżywienie oraz jak kształtują się koszty życia podczas wyjazdu. Kwestie praktyczne warto wcześniej omówić z osobami, które już były na Erasmusie.

Jakie trudności natury psychicznej mogą wystąpić podczas takiego półrocznego wyjazdu?
Studenci podkreślają, że rozłąka z najbliższymi i nowe otoczenie czasami powodowały eskalację problemów, które występowały u nich już wcześniej. Dotyczy to przede wszystkim osób, które nie potrafiły nawiązywać kontaktów i wchodzić w relacje z rówieśnikami, były zamknięte i wycofane, często wyręczane w różnych kwestiach przez rodziców. Podczas wyjazdu nagle musiały same przygotować sobie posiłek, wyprać ubrania, zaplanować dojazd na uczelnię. Wzięcie odpowiedzialności za swoje życie wywołało u nich stres, spadek nastroju, poczucie samotności.

W jaki sposób sobie radzili?
Najskuteczniejsze okazało się utrzymywanie relacji z rodziną i przyjaciółmi, choćby przez komunikatory internetowe. Ustalenie formy i stałych pór kontaktu dawało poczucie bezpieczeństwa. Zawsze powtarzam moim pacjentom – erasmusowcom, że w skali ich życia wyjazd jest tylko na chwilę. Ale jeśli ktoś obawia się zbyt długiej rozłąki z najbliższymi, powinien wybrać jakiś kraj niedaleko Polski albo rozważyć wyjazd z ludźmi, których dobrze zna.

Tęsknota za bliskimi nie jest jednak jedyną trudnością.
Oczywiście, że nie. Wiele osób musi na Erasmusie przełamać wstyd, inni zmagają się z barierą językową. Trzeba więc zdiagnozować swój problem i ustalić, co możemy zrobić, aby go rozwiązać. Jeśli nie rozumiem wykładowców, może trzeba ich nagrywać albo poprosić innego studenta o pomoc w tłumaczeniu. Polecam korzystanie z grup w mediach społecznościowych i sieci wsparcia, które działają także online. Nikt nie zrozumie nas lepiej niż osoba, która doświadcza tego samego.

Załóżmy jednak, że sytuacja jest na tyle poważna, że erasmusowiec chce wracać do domu.
Znam takie przypadki. Zawsze powtarzam: zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję, dajmy sobie czas. Gdy emocje już opadną, chłodna analiza sytuacji może sprawić, że zostaniemy na Erasmusie.

A sytuacje losowe? Choroba kogoś z rodziny czy chociażby wybuch pandemii. Takie zdarzenia potrafią nas złamać, zwłaszcza gdy jesteśmy na drugim końcu świata.
Moi pacjenci podkreślają, że gdyby byli w stanie przewidzieć pandemię koronawirusa, pewnie w ogóle nie wyjechaliby na Erasmusa. A jednak, mimo nieplanowanej izolacji i dłuższej rozłąki z najbliższymi, świetnie sobie poradzili. Zwłaszcza te osoby, które nie bały się rozmawiać i prosić o pomoc. Trzeba zaakceptować, że sytuacji losowych nie da się przewidzieć. A jeśli wydarzy się coś nieoczekiwanego, także przykrego, szukajmy wsparcia wśród osób z najbliższego otoczenia. Nie wolno zamykać się w czterech ścianach i izolować od świata.

W sytuacjach stresowych łatwo się uzależnić od różnych substancji czy chociażby od słodyczy. Kiedy powinna się nam zapalić lampka kontrolna?
Podczas wyjazdu na Erasmusa wychodzimy ze swojej strefy komfortu, co – jak wspominałam – może wywołać stres. Jest to nieprzyjemna emocja, którą niektórzy chcą zlikwidować, sięgając po używki. Z drugiej strony wiele osób traktuje ten wyjazd jak wyjście z klatki, co sprzyja angażowaniu się w ryzykowne sytuacje. A okazji do imprezowania nie brakuje. Dlatego trzeba mieć priorytety. Przecież zależy nam, aby ukończyć studia i znaleźć wymarzoną pracę. Nie stosujmy zasady: „Co było w Vegas, zostaje w Vegas”.

Katarzyna Andrusikiewicz – psycholożka, psychoterapeutka. Pracowała z pacjentami, którzy korzystali z programu Erasmus+ oraz innych programów zagranicznych wymian studenckich.

Zainteresował Cię ten tekst?
Przejrzyj pełne wydanie Europy dla Aktywnych 4/2022: