treść strony

Najwięksi wybierają najlepszych

Najlepsze technikum w Polsce. Jego uczniowie dostają stypendia, wygrywają olimpiady naukowe, wyjeżdżają na światowe konkursy umiejętności zawodowych. Praktyki zawodowe mają u najlepszych. Ale nie zawsze tak było. – Nikt nie odpowiadał na nasze maile – wspominają w szkole. Czemu teraz nie mają problemu ze znalezieniem partnerów?

  • Szkoła współpracuje z ponad 70 pracodawcami, którzy przyjmują uczniów na praktyki zawodowe

    fot. Krzysztof Kuczyk

Boisz się, że zaśniesz za kierownicą i spowodujesz wypadek? Załóż specjalną opaskę na nadgarstek. Jej prototyp stworzyli Kamil, Kacper i Kuba, koledzy z trzeciej klasy Technikum Mechatronicznego nr 1 w Warszawie. Opaska w trakcie jazdy kontroluje ciśnienie i pracę serca. Zareaguje, gdy organizm będzie skrajnie zmęczony, a ty zaczniesz przysypiać. Nie tylko uratuje ci życie, ale dzięki stałemu połączeniu z telefonem, prześle dane, co pozwoli stworzyć mapę miejsc, w których kierowcy odczuwają zmęczenie. Pomysł tak się spodobał jurorom, że zajął pierwsze miejsce na Olimpiadzie Innowacji Technicznej i Wynalazczości. Wyróżniono go też w konkursie „Młody Innowator”. Uczniowie już zgłosili swój wynalazek do Urzędu Patentowego.

Weźmy inny projekt z tej samej szkoły. Michał nie chce wyrzucać do kosza plastikowych butelek. Wymyśla, żeby przerobić je na filament, czyli „atrament” do drukarek 3D. Nastolatek tworzy prototyp maszyny, która przekształca butelki na plastikowe sznurki. Te, nałożone na szpulę, odwijają się w trakcie drukowania przedmiotów. Same oszczędności: dla środowiska, bo butelki nie trafiają na śmietnik, i dla szkoły – bo nie trzeba wydawać pieniędzy na filament. Wszystko dzięki kreatywności Michała.

Wyobraź sobie jeszcze, że lecisz samolotem, wiercisz się, bo nie jest ci wygodnie, a robisz się senny. Pasażer obok ciebie zakłada kaptur od bluzy, wykonuje kilka ruchów ręką i nagle wokół jego głowy pojawia się poduszka wypełniona powietrzem. On wygodnie zasypia, a ty z zazdrością patrzysz na jego „dmuchaną aureolę”. Pomysł Patryka i Łukasza tak się spodobał na konkursie International Warsaw Invention Show 2016, że nagrodzono go srebrnym medalem. Uczniowie wykorzystali bluzę z kapturem, w który wmontowali ukrytą poduszkę. Widoczna staje się dopiero po jej nadmuchaniu niewielką pompką schowaną w rękawie.

Nowoczesne pracownie w XIX-wiecznym gmachu

– Tę bluzę kupił jeden z pracodawców współpracujący ze szkołą – uśmiecha się Karolina Dołomisiewicz, wicedyrektor Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych nr 1 w Warszawie. O jego mechatroników i informatyków zabiegają nie tylko największe firmy z branży IT, motoryzacyjnej czy komputerowej, ale też międzynarodowe korporacje, uczelnie wyższe i instytucje partnerskie w kraju i za granicą. Technikum Mechatroniczne nr 1 już po raz drugi zajęło pierwsze miejsce w rankingu „Perspektyw”. Jest najlepszym technikum w Polsce. Pod uwagę brano osiągnięcia szkoły w olimpiadach, wyniki egzaminu zawodowego oraz matury z przedmiotów obowiązkowych i dodatkowych. – Te sukcesy z pewnością nam pomagają, bo szkoła jest rozpoznawalna i chętniej zgłaszają się do nas firmy, które zapraszają uczniów na praktyki zawodowe – przyznaje Dołomisiewicz. Wśród nich są te najbardziej znane marki na świecie, jak Toyota czy Bosch.

Szkoła mieści się w zabytkowym XIX–wiecznym gmachu z czerwonej cegły, dawnym budynku carskich koszar. Dziś w środku znajdują się nowoczesne serwery czy pracownie ze sterownikami i układami pneumatycznymi. O miejsce w „Mechatroniku”, jak mówi się potocznie o technikum, trzeba walczyć. Konkurencja jest ogromna, a dostają się najlepsi. Ci najlepsi przynoszą szkole prestiż. Dwa lata temu dwóch uczniów technikum reprezentowało Polskę w konkursie umiejętności zawodowych WorldSkills w Kazaniu. Przemek i Mateusz w konkurencji „mechatronika” rywalizowali z uczestnikami z całego świata. Wcześniej dwie firmy – Festo i Mechatronik – zaoferowały im pomoc: wypożyczyli sprzęt, na którym uczniowie mogli trenować, podpowiadali, jak się przygotować i robili szkolenia przed wyjazdem na konkurs.

Jak szkoła wyrobiła sobie taką markę? – Oprócz programu ogólnego, jak w liceach, mamy też przedmioty zawodowe prowadzone przez doświadczonych nauczycieli i szkoleniowców z firm, które z nami współpracują. Pomagamy uczniom w zdobywaniu międzynarodowych certyfikatów, które potwierdzają ich umiejętności. Dzięki temu wielu z nich po odbyciu obowiązkowych praktyk wraca do szkoły z ofertami pracy – cieszy się wicedyrektorka technikum. Przyznaje, że ponad 90 proc. absolwentów wybiera się po maturze na studia. – Mają tak dobre wyniki, że nie ma co się dziwić, że chcą się dalej kształcić – ocenia. Tylko w zeszłym roku wojewoda mazowiecki przyznał aż 94 stypendia uczniom „Mechatronika”. – To wsparcie finansowe dla najbardziej uzdolnionych. Miło, że z tej puli co piąte trafia do naszych uczniów – cieszy się Dołomisiewicz. Skąd tak świetne wyniki?

Sami dzwonią albo nie odpisują na maila

Od ponad 10 lat dzięki programowi Erasmus uczniowie jeżdżą na praktyki zawodowe za granicę, głównie do Hiszpanii. – Najdłużej współpracujemy ze szkołą w Las Palmas. My jeździmy do nich, a ich uczniowie zaliczają praktyki w Warszawie. To niepowtarzalna okazja, by podszkolić kompetencje zawodowe, językowe, społeczne w zagranicznej firmie, ale też w trakcie spotkań z rówieśnikami. Gdy Hiszpanie odwiedzają „Mechatronika”, nasi uczniowie pomagają im poruszać się po mieście, pokazują, gdzie kupić bilet, jak spędzić wolny czas, ale też pośredniczą w kontakcie z pracodawcami, u których odbywają staż – dodaje Dołomisiewicz.

Technikum Mechatroniczne ma 700 uczniów. Współpracuje z 70 firmami. To one przyjmują przyszłych informatyków i mechatroników na praktyki zawodowe. Jak szkoła pozyskuje partnerów? – Gdy na rynku brakuje specjalistów, firmy same do nas dzwonią. Szukają praktykantów, bo chcą sobie wyszkolić potencjalnych pracowników. Na brak ofert już od kilku lat nie narzekamy w klasach mechatronicznych. Gorzej jest z pozyskaniem partnerów dla uczniów z klas informatycznych. Próbowaliśmy nawiązać współpracę z polskimi przedstawicielstwami wielkich firm, jak IBM czy Google, ale nikt nam nie odpowiadał na maile. Dopiero, gdy zaczęliśmy osiągać sukcesy, a marka naszej szkoły stała się rozpoznawalna, udało się pozyskać tych największych. Czasem pomagają też rodzice, bo pracują w branży i wtedy łatwiej im przekonać szefa, żeby przyjął uczniów na praktyki. Odbieramy także telefony od naszych absolwentów. To jest dopiero niespodzianka! Ktoś opuścił mury szkoły 10 lat temu, robi karierę, ale o nas nie zapomina i zaprasza do siebie na staż – opowiada Dołomisiewicz.

Uczniowie wybierają firmy

Po reformie edukacji z 2017 r. prawie dwukrotnie wydłużono czas praktyk dla uczniów szkół branżowych. Teraz w podstawie programowej zapisano 280 godzin w całym cyklu kształcenia. To dwa miesiące zajęć u pracodawcy. – W drugiej klasie odbywają się miesięczne obowiązkowe praktyki z firmą Cisco, światowym liderem na rynku IT w zakresie rozwiązań sieciowych. Współpracujemy z nimi od dawna, a od 2008 r. posiadamy status Akademii Lokalnej Cisco. Mamy w szkole instruktorów z tej firmy, którzy prowadzą praktyki. To oni pomogli nam wyposażyć dwie pracownie w technikum tak, by przypominały warunki, w jakich pracują zatrudnieni w Cisco. Dla nas to było nowe doświadczenie, wymagało zgody kuratorium, które potraktowało tę formę zajęć jako innowację pedagogiczną – opowiada Karolina Dołomisiewicz. Kolejny miesiąc praktyk zawodowych uczniowie z „Mechatronika” wybiorą sobie sami, gdy będą w czwartej klasie, bo część pracodawców wymaga, by stażyści byli już pełnoletni. Mogą przebierać z katalogu firm, które przygotowała szkoła. – Ale nie chcemy im niczego narzucać. Wielu wybiera firmę blisko domu. To nas nie dziwi, bo co drugi uczeń dojeżdża do szkoły z podwarszawskich miejscowości. Dla nich to więc oszczędność czasu na dojazdy do stolicy. Sporo naszych uczniów ma swoje wąskie zainteresowania i zachęcamy ich, by zachowywali się jak poszukiwacze pracy na rynku: sami się kontaktują z firmą, prowadzą negocjacje, ustalają warunki, na których odbędą się praktyki. Później z przedstawicielem wybranej firmy weryfikujemy, czy to, co uczeń będzie tam robił, jest zgodne z podstawą programową wybranego zawodu – wyjaśnia Dołomisiewicz.

Wręczanie statuetek w blasku fleszy

Technikum Mechatroniczne od zeszłego roku wprowadziło dodatkowe obowiązkowe zajęcia dla maturzystów, choć nie wymaga tego podstawa programowa. – To tzw. specjalizacje, które mają uczniom ułatwić wejście na rynek pracy i perfekcyjnie przygotować do egzaminu zawodowego. Technologie ciągle się zmieniają i program szkolny zawsze będzie za nimi w tyle. Stąd te zajęcia. Specjaliści z różnych dziedzin razem z nauczycielami zawodu opracowują program tych zajęć. Część odbywa się w szkole, część w firmie. Specjalizacje zmieniają się co roku, ale zawsze wymagają dużego zaangażowania pracodawcy w proces dydaktyczny. Nasi uczniowie często od nich słyszą: „Nie musisz mieć specjalistycznej wiedzy, bo tego cię nauczymy na miejscu. Ważniejsze, żebyś wiedział, jak i gdzie szukać rozwiązania problemu i potrafił dogadać się z klientem”. Dlatego kładziemy duży nacisk na kształcenie kompetencji miękkich – przyznaje Dołomisiewicz.

„Mechatronik” od trzech lat zaprasza do siebie pracodawców. Co roku organizuje konferencje i seminaria, w czasie których goście dyskutują, co zrobić, by szkoła jeszcze lepiej przygotowywała uczniów do wejścia na rynek pracy. – Baliśmy się, że nie znajdą czasu, ale za każdym razem przychodzi do nas ok. 70 przedstawicieli firm. Z niektórymi podpisujemy porozumienia o współpracy. Innym, którzy szczególnie zasłużyli się dla szkoły, przyznajemy nasze statuetki. Zapraszamy wówczas władze dzielnicy oraz dyrektor Biura Edukacji w ratuszu. Wszystko odbywa się w blasku fleszy, by nadać wydarzeniu odpowiednią rangę. To też działanie piarowe, by utrzymać przy szkole nagradzane firmy – nie ukrywa Dołomisiewicz. Jaki ma patent na podtrzymanie kontaktu z partnerami? – Dobre relacje osobiste to podstawa. Nam się to udaje, bo świetnie się znamy, dogadujemy i po prostu lubimy.