treść strony

Online nie znaczy samotnie

Chodziło o współpracę i porozumiewanie się, o pokazanie studentom, że kiedy pracuje się w grupie, można wykorzystywać wiele różnych talentów – mówi Katarzyna Radke, anglistka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM), entuzjastka programu Erasmus+ Virtual Exchange

  • W wirtualnej przestrzeni można tworzyć czasem więcej niż offline

    fot. Fotolia

W ciągu kilku tygodni dzięki wirtualnej wymianie udało nam się poznać studentów i studentki ze Szwecji i z Argentyny. Z koleżanką mamy zaproszenia do Malmö i Buenos Aires – mówi Martyna Górska, studentka I roku studiów uzupełniających z zakresu turystyki na UAM w Poznaniu.

Martyna kilka lat mieszkała za granicą, lubi poznawać ludzi z innych krajów. Kocha tango i argentyńską kuchnię, od lat marzy o wyjeździe do Ameryki Południowej. Nic dziwnego, że nie zwlekała ani chwili, gdy dowiedziała się, że może wziąć udział w projekcie wirtualnej współpracy na UAM. – W ramach lektoratu języka angielskiego stworzyliśmy kilkuosobowe grupy i za pomocą narzędzi do komunikacji online realizowaliśmy projekty na zadany wcześniej temat. Nasza grupa składała się z trójki Szwedów, dwóch Polek i dwóch Argentynek – tłumaczy.

Więcej nas łączy, niż dzieli

Tysiące kilometrów, inne strefy czasowe, różnice kulturowe. Wspólnie mieli opracować pomysł na prezentację swoich miast. Efektem ich kilkutygodniowej pracy oraz godzin spędzonych na wideokonferencjach jest anglojęzyczny blog „Hidden treasures in Buenos Aires, Poznan and Malmö” („Ukryte skarby Buenos Aires, Poznania i Malmö”).

Szybko okazało się, że chociaż są z trzech różnych krajów, to więcej ich łączy, niż dzieli. – Na początku byłam sceptycznie nastawiona do współpracy. Problemem wydawała się pięciogodzinna różnica czasowa między Europą i Argentyną. Ale im bardziej się poznawaliśmy, tym lepiej ich rozumiałam. Z czasem wszyscy zaczęliśmy się otwierać, zrzucać maski. Za to Argentynki od początku były otwarte. Pamiętam ich radość, kiedy dowiedziały się, że w Poznaniu jest mural papieża Franciszka, na którym przedstawiony jest jako Superman – mówi Martyna. Wspomina, że paradoksalnie zbliżyła ich też epidemia koronawirusa. Porównywali decyzje władz i życie w swoich krajach w czasie pandemii i badali, jak w ich miastach temat COVID-19 zainspirował artystów street artu.

Nie ma przeszkód, są możliwości

Patrycja Werner, koleżanka Martyny ze studiów, w ramach projektu wirtualnej wymiany Erasmus+ znalazła się w grupie, którą tworzyli studenci z Poznania, holenderskiego Utrechtu i fińskiego miasta Jyväskylä. – Najpierw skontaktowaliśmy się e-mailowo, potem założyliśmy grupę na WhatsAppie. Dzięki niej utrzymujemy kontakt do dziś. Do wspólnej pracy wykorzystywaliśmy początkowo platformę Zoom, ale ostatecznie najwygodniejszy okazał się dla nas Microsoft Teams – tłumaczy.

Patrycja uważa, że udział w takich projektach to przede wszystkim świetna okazja do ćwiczenia języka angielskiego. Przed rozpoczęciem projektu bała się, że jej angielski może okazać się za słaby. – Nie jest najgorszy, ale wiedziałam, że na przykład Holendrzy biegle się nim posługują. Tymczasem okazało się, że nie miałam większych problemów z językiem i wcale tak bardzo nie odstawałam od grupy. Jeśli się chce, naprawdę się da. Do tego trafiłam na naprawdę świetnych ludzi, zaangażowanych, entuzjastycznych, wyrozumiałych – wyjaśnia.

Nauka języka to tylko początek

– Pomysł wirtualnej wymiany nie jest nowy. Pierwsze próby podejmowano pod koniec lat 90. Chodziło o to, aby osoby uczące się języka hiszpańskiego w Stanach Zjednoczonych mogły porozmawiać z tymi, dla których jest to język ojczysty. I na odwrót – tłumaczy Katarzyna Radke z Zespołu Języka Angielskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, która koordynowała oba opisane wcześniej projekty. Później technika ta zaczęła być wykorzystywana także w innych dziedzinach – porozumiewali się w ten sposób ze sobą studenci medycyny, budownictwa i innych kierunków, pochodzący z różnych krajów.

– Dla mnie wszystko zaczęło się dwa lata temu na konferencji w Łodzi. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o wirtualnej wymianie. Dowiedziałam się, że dzięki niej studenci, którzy nie skorzystali z wyjazdu zagranicznego w ramach klasycznej wymiany Erasmusa+, też mają szansę doświadczyć korzyści współpracy międzynarodowej. Wirtualna wymiana w ramach programu Erasmus+ Virtual Exchange trwa zwykle od 4 do 8 tygodni i rzeczywiście daje szansę wszystkim zainteresowanym – mówi Katarzyna Radke.

– Uświadomiłam sobie, że można uczyć studentów języka nie tylko poprzez teorię, ale dać im możliwość wykorzystania tego wszystkiego w praktyce. Sprawdzenia, czy są w stanie się porozumieć – tłumaczy. Jej zdaniem ważne jest uzmysłowienie studentom, że dadzą sobie radę i pokonają wszelkie trudności – związane z barierą językową, ale również zrozumieniem innej kultury czy wykorzystywaniem internetowych narzędzi komunikacji.

Virtual Exchange Program, dotowany z budżetu UE, umożliwiający uczestnikom z Europy i krajów południowego regionu Morza Śródziemnego poznanie się oraz rozwój kompetencji – za pomocą bezpiecznej platformy wideokonferencyjnej online. W jego ramach można m.in. realizować projekty na temat dialogu międzykulturowego, organizować szkolenia z opracowywania projektów wirtualnych wymian, szkolenia z prowadzenia debat i inne. Kto może wziąć udział? Osoby w wieku 18–30 lat, młodzież, pracownicy młodzieżowi, pracownicy organizacji młodzieżowych, studenci i pracownicy uczelni. Warunek: znajomość języka angielskiego co najmniej na poziomie B1. Miejsce spotkań:  Online, na specjalnej platformie. Wymiana doświadczeń ma miejsce poprzez dialog i interakcję z innymi uczestnikami. Jak aplikować?  Możesz zostać uczestnikiem wymiany albo facylitatorem: moderatorem, tutorem i trenerem w jednym – osobą, która wspomaga uczestników w procesie uczenia się.