treść strony

Samotność za granicą – jak zjednać sobie ludzi?

Migranci są jedną z grup najbardziej narażonych na izolację. Z pomocą przychodzi im projekt „Catlid”, który uczy, jak zjednać sobie ludzi w obcym kraju i zostać ambasadorem swojej ojczyzny.

  • fot. Archiwum organizacji Diversity Hub

Nigdy wcześniej mobilność nie była tak powszechna i tak prosta jak dzisiaj. Tysiące ludzi z uśmiechem na twarzy wyjeżdża na studia i do pracy w odległe zakątki świata. Na początku czują radość i fascynację nowymi miejscami. Niewiele się jednak mówi o tej drugiej stronie medalu – o poczuciu samotności, które dopada człowieka w obcym kraju. By przyjrzeć się temu problemowi, powstał projekt „Catlid”. Dzięki wsparciu programu Erasmus+ Edukacja dorosłych organizacje ze Szwecji, z Hiszpanii, Austrii, Francji oraz Polski dołączyły do pomysłodawców z Wielkiej Brytanii, by wspólnie wspierać obcokrajowców.

W ramach kilkudniowego seminarium zaprezentowane zostały wszystkie moduły wypracowanego wcześniej kursu oraz szkoleni byli trenerzy odpowiedzialni za przeprowadzenie warsztatów w swoich krajach. Twórcy projektu postanowili rozwinąć kompetencje prowadzenia dialogu międzykulturowego oraz głębiej zbadać problem samotności i postarać się mu zaradzić. – Chcieliśmy przede wszystkim stworzyć przestrzeń, w której można rozmawiać o tej samotności – mówi Katarzyna Szydłowska-Rivero, koordynatorka projektu ze strony Diversity Hub, polskiej organizacji biorącej udział w tej inicjatywie. Odbiorcami projektu w Polsce byli głównie obcokrajowcy mieszkający w Krakowie. – Przygotowaliśmy dla nich trening, dzięki któremu mogli się stać ambasadorami kulturowymi. Podczas szkolenia zdobyli umiejętności i narzędzia, by się dzielić swoją kulturą oraz tworzyć mosty pomiędzy własnym krajem a tym, w którym zamieszkali – dodaje koordynatorka.

W ramach projektu „Catlid” opracowano pięciomodułowy kurs szkoleniowy przygotowujący do pełnienia funkcji ambasadora kulturowego. Powstała też seria krótkich filmów wideo opartych na najlepszych praktykach, promujących metodologię projektu. Przygotowywany jest również podręcznik kreatywnego podejścia do tematu samotności poprzez dialog międzykulturowy. Opracowane materiały będą wkrótce dostępne na: http://catlid.eu/.

Co dręczy obcokrajowców
Na spotkania projektu „Catlid” przychodził m.in. pochodzący z Turkmenistanu Meylis Hydyrov. W Polsce mieszka od trzech lat, a wcześniej przez osiem lat studiował w Rosji. – Zawsze mi się wydawało, że Rosjanie i Turkmeni to bliskie sobie nacje, ale w Rosji nie czułem się na swoim miejscu – wyznaje. W Polsce czuje się zdecydowanie lepiej. Ma wielu kolegów, dobrze mówi po polsku, choć jednocześnie – jak przyznaje – zna niewiele polskich kobiet. Dotychczas czuł się przez nie ignorowany, więc trudno jest mu nawiązywać relacje z płcią przeciwną. Zresztą kiedy wyjawia nowo poznawanym ludziom, skąd pochodzi, to nie tylko kobiety, ale i panowie potrafią patrzeć na niego podejrzliwie. – Polacy niewiele wiedzą o moim kraju. Wyczuwam ich nieufność, kiedy wypytują mnie o islam.

W Turkmenistanie mieszkają obok siebie ludzie różnych wyznań i kultur: Turkmeni, Rosjanie, Ormianie, Azerowie, Persowie. I nikt u nas nikogo z tego powodu nie dyskryminuje – mówi Meylis. Nad Wisłą – jak podkreśla – podoba mu się mentalność Polaków, poza tym lubi architekturę naszych miast. Zwiedził już wiele z nich.

Do projektu „Catlid” zgłosił się, bo – jak tłumaczy – interesują go postawy innych ludzi. Chciał nie tylko walczyć z samotnością, ale też wysłuchać, co dręczy innych obcokrajowców. Na co dzień bowiem – jako że się stara jak najczęściej ćwiczyć język polski – spotyka się głównie z Polakami. Aktualnie mieszka w Krakowie, ale w przyszłości planuje wrócić do Turkmenistanu i zaangażować się w politykę lub podjąć pracę w jednej z międzynarodowych organizacji zajmujących się tematem migracji. Chce wspierać migrantów, więc już teraz bierze udział w projektach, które mogą go zainspirować.

Australijski futbol w Krakowie
Podobną motywacją, przystępując do projektu, kierował się pochodzący z Antypodów Brett Osler. Gdy ruszał „Catlid”, Australijczyk mieszkał w Krakowie zaledwie od kilku miesięcy. Jak tylko usłyszał, że celem przedsięwzięcia jest wyłonienie ambasadorów kulturalnych, od razu się zgłosił. Brett nie zna języka polskiego, swoich przyjaciół zostawił na drugim końcu świata, więc bardzo mu zależy, by wejść w kontakt z Polakami i mieszkającymi tutaj obcokrajowcami. Głównie przez sport: by przełamać swoje poczucie wyobcowania, Osler stara się stworzyć w Krakowie drużynę futbolu australijskiego.

To, czego mu brakuje, by nie czuć się tak wyizolowanym, to większy dostęp do informacji w języku angielskim. – Strony wielu polskich instytucji nie są przystępne dla obcokrajowców. Jest tam zbyt mało informacji przetłumaczonych na angielski – tłumaczy. – Oczywiście, w idealnym świecie wszyscy mieszkający w Polsce powinni nauczyć się polskiego, ale niestety zajmuje to sporo czasu.

Czy po przyjeździe do Polski czuł jakiś szok kulturowy? Opowiada, że od zawsze był przyzwyczajony do wielokulturowości. W końcu pochodzi z Melbourne, które jest miastem zamieszkałym przez ludzi pochodzących z różnych zakątków świata. Po chwili zastanowienia jednak dodaje: – Porównując pod tym kątem Polskę i Australię, to lekkim szokiem był dla mnie właśnie brak w Polsce tej różnorodności kulturowej.

Blisko, a jednak daleko
Czy poczucie samotności dotyka jedynie tych, którzy decydują się na wyjazd do kraju znajdującego się tysiące kilometrów od domu? Urszula Idzikowska przez dwa lata mieszkała w czeskiej Pradze, a wcześniej – w Belgii, dokąd wyruszyła 15 lat temu na wymianę w ramach Erasmusa. – Wszystko było dla mnie nowe – wspomina. Zbudowanie w Gandawie sieci kontaktów i znajomych zajęło jej trzy lata. Zakończenie wymiany wiązało się jednak z przeprowadzką do innego lokum. Gdy wyjechała z Belgii do Holandii, wszystkie relacje się urwały. – Znów czułam się samotna, bo – łącząc studia z pracą – nie miałam czasu na poznawanie nowych ludzi. A to ludzie dają mi energię – opowiada. Potem z Holandii przeprowadziła się do Czech. – Przed wyjazdem do Pragi miałam oczywiście obawy, czy uda mi się nawiązać w nowym miejscu bliskie relacje. Jednak chwilę po mojej przeprowadzce wybuchła pandemia i trudno było kogoś poznać – wspomina.

Czy czuła się samotna? – To przychodziło falami. I chodzi tutaj o brak kontaktu z przyjaciółmi, którzy są rozsiani po całej Europie – wyjaśnia. Wiele osób zazdrościło jej mieszkania w Pradze.

Podobnie uważa Joanna Bożek, która od sześciu lat mieszka w Niemczech. – Szybko poczułam się samotna, bo bardzo mi brakowało regularnych spotkań ze znajomymi – przyznaje. Bardzo też tęskni za rodziną. – Myślę, że mało osób mówi o tym aspekcie życia za granicą. Na początku każdy podkreśla tylko pozytywy i dopiero po jakimś czasie niektórzy bardziej się otwierają i zaczynają wspominać o samotności – wyznaje Joanna.

Jednak samotność za granicą to – jak się okazuje – nie tylko brak przyjaciół, ale też poczucie braku zrozumienia przez ludzi innej narodowości. – Boli mnie, że nie mogę być na miejscu, w Polsce. W Niemczech czuję się odizolowana – dodaje. Joanna i Urszula nie były uczestniczkami projektu „Catlid”, jednak ich doświadczenia pokazują, że poczucie wyobcowania można mieć, mieszkając nawet blisko ojczyzny, tuż za jej granicami. Zarówno w Niemczech, gdzie żyją tysiące Polaków, jak i w Czechach, które przecież są nam bliskie chociażby ze względów językowych.

Projekt „Cultural Ambassadors Target Loneliness through Intercultural Dialogue” (CATLID) realizowany był w ramach programu Erasmus+ Edukacja dorosłych (Akcja 2. Partnerstwa na rzecz współpracy). Czas trwania: 1.12.2019-28.02.2022. Kwota dofinansowania: 228 860 euro.

Zainteresował Cię ten tekst?
Przejrzyj pełne wydanie Europy dla Aktywnych 2/2022: