treść strony

Chcę już tylko śpiewać

Diwa Ewa Płonka występuje na scenach operowych m.in. w USA, we Francji, Włoszech, w Niemczech i Austrii. Zanim trafiła na szczyt, przeszła długą ścieżkę edukacyjną. Jednym z jej etapów był Erasmus.

  • fot. Sandra Then

– Erasmus uświadomił mi, że nie powinnam rezygnować z marzeń, czyli ze śpiewu. Chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mam głos, który daje tak potężne możliwości. Myślałam, że będę pianistką – uśmiecha się Ewa Płonka, śpiewaczka operowa. Na trzecim roku studiów w poznańskiej Akademii Muzycznej wyjechała na erasmusową wymianę do Norwegii. – Na północy spędziłam tylko jeden semestr, ale to wystarczyło, aby wrócić do kraju z nową perspektywą – dodaje.

Trzylatka zakochana w operze
Ewa Płonka wychowała się w niedużym Prudniku (woj. opolskie). Wśród jej bliskich nie było nikogo, kto zajmowałby się zawodowo muzyką. – Kiedy miałam trzy lata, zobaczyłam w telewizji bajkę, w której śpiewano operowo. Inne dzieci uciekły, a ja siedziałam jak zaczarowana. I już wiedziałam, że to jest to – wspomina.

Od tego momentu muzyka stała się jej pasją. Rodzice zapisali ją do prudnickiej szkoły muzycznej, a mała Ewa ledwie przekroczyła jej próg, od razu zapowiedziała, że chce zostać śpiewaczką operową. Muzyczną edukację kontynuowała w Nysie, a jako że była jeszcze zbyt młoda na naukę skomplikowanych wokaliz, wybrała grę na fortepianie. Już w średniej szkole muzycznej w Opolu postanowiła jednak „złamać system”.

Po maturze rozpoczęła studia na Wydziale Instrumentalnym (profil fortepian) Akademii Muzycznej w Poznaniu, a jednocześnie uczyła się na Wydziale Wokalnym Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia. – Jedna z moich profesorek dostrzegła we mnie talent pianistyczny i doradziła, bym całą swoją uwagę poświęciła grze na instrumencie – wspomina Płonka. I tak śpiewanie poszło w odstawkę. – Jednak już po kilku miesiącach wiedziałam, że to był błąd, że coś po drodze zgubiłam. Pomyślałam, że dobrze byłoby wyjechać na trochę z Polski, by poszukać inspiracji i odnaleźć siebie.

Po drugiej stronie Bałtyku
Na trzecim roku studiów wyjechała – w ramach programu Erasmus – na jeden semestr na Uniwersytet Høgskolen i Agder w Kristiansand w Norwegii. Dziś – z perspektywy czasu – przekonuje, że każdy młody człowiek powinien skorzystać z takiej okazji, by chociaż przez kilka miesięcy pomieszkać w innym kraju i móc spojrzeć na siebie inaczej. – W Norwegii nauczyłam się, że trzeba robić w życiu to, czego się pragnie, a nie to, co wydaje się logiczne i bezpieczne. Ten wyjazd uświadomił mi, że porzucenie nauki śpiewu było błędem, bo doprowadziło mnie do depresji – wyznaje.

W Kristiansand, po zajęciach na uczelni, chodziła m.in. do sauny i na siłownię. – W polskich akademiach muzycznych ciało jest zaniedbywane, a w norweskich nie – podkreśla Płonka. – W Polsce nikt nas nie informował, że aby uniknąć problemów z kręgosłupem, powinno się często rozciągać i wzmacniać mięśnie. Nasze ciało też jest przecież instrumentem, a siedząc przy fortepianie, zapomina się o tym – dodaje. I zaznacza, że były też ciemne strony tego wyjazdu. I to dosłownie. – W Norwegii brakowało mi słońca. Świeciło tam tylko przez dwie, trzy godziny dzienne – wyjaśnia, krzywiąc się na samo wspomnienie.

Po powrocie do Polski poczuła, że w końcu wie, co dalej robić ze swoim życiem. Zaczęła studiować jednocześnie na drugim wydziale – wokalno-aktorskim w Akademii Muzycznej w Poznaniu. – Nagle poczułam taki przypływ energii, że wszystko mi świetnie wychodziło, na wszystko znajdowałam czas – podkreśla.

Na podbój Ameryki
Po ukończeniu Akademii Muzycznej w Poznaniu w 2007 r. szukała kolejnych pomysłów na siebie oraz miejsc, gdzie mogłaby się rozwijać.

Po dwóch latach zdobyła tam drugi tytuł magistra, a potem – na University of Utah w Salt Lake City – stopień doktora. – Doktorat udało mi się zrobić w ekspresowym tempie, w dwa lata, gdy zwykle zajmuje to pięć-siedem lat – podkreśla. – Po doktoracie uznałam zaś, że może już wystarczy tego fortepianu i od tej pory będę już tylko śpiewać – śmieje się. – Ta decyzja doprowadziła mnie do fantastycznego, mieszkającego w Teksasie, profesora śpiewu Nikity Storojeva, który jest znanym rosyjskim basem – opowiada.

Poszła na przesłuchania, dostała się do jego studia i zaczęła brać prywatne lekcje. – W międzyczasie czytałam biografie wielkich śpiewaków, wyciągałam wnioski, cały czas się uczyłam, słuchałam nagrań – wspomina. – Po ośmiu miesiącach Nikita wysłał mnie na przesłuchania do Nowego Jorku, by sprawdzić, jak się uplasuję. Manhattan to mekka dla śpiewaków, jak Hollywood dla aktorów. Gdy okazało się, że wygrywam kolejne konkursy, wraz z mężem postanowiliśmy przenieść się tam na stałe – opowiada.

Zamieszkali na Manhattanie, w pobliżu Metropolitan Opera. – Chcieliśmy tam jak najczęściej bywać, bym mogła podglądać, jak robią to najlepsi – uśmiecha się śpiewaczka.

Od tego momentu minęło już sześć lat. Przez ten czas talent Ewy Płonki miała okazję podziwiać publiczność najlepszych teatrów operowych świata.

Polka występowała m.in. w mediolańskiej La Scali, nowojorskim Carnegie Hall, londyńskiej The Royal Opera House, a także w Teatro Massimo w Palermo, Arena di Verona i Teatro Real w Madrycie. Można też było podziwiać ją w najsłynniejszym teatrze operowym w Berlinie – Staatsoper Unter den Linden oraz w Bayerische Staatsoper w Monachium. – Jestem pierwszą Polką, która śpiewa role sopranu dramatycznego. To bardzo rzadki głos – zastrzega. – Trudno jest go „zdiagnozować”, a tym bardziej prowadzić. Dochodziłam do tego sama, gdyż podczas mojej edukacji wokalnej byłam uznawana za mezzosopran – wyznaje.

Ewa Płonka ma na swoim koncie mnóstwo głównych ról. Była Lady Makbet i Aidą w operach Verdiego oraz księżniczką Turandot i Toską w operach Pucciniego. Spośród licznych występów w 2022 r. najbardziej dumna jest z roli Abigail z opery Nabucco Giuseppe Verdiego, którą zaprezentowała na najważniejszym festiwalu operowym świata Arena di Verona we Włoszech. – Ekscytuje mnie myśl, że przede mną wciąż jeszcze wiele debiutów, m.in. tytułowa rola księżniczki Turandot w legendarnej La Scali. Na wszystkie czekam z ogromną radością – kończy.

Zainteresował Cię ten tekst?
Przejrzyj pełne wydanie Europy dla Aktywnych 1/2023: