treść strony

Na kółkach i z pomponem

Nie tylko piłka nożna i lekkoatletyka, lecz także cheerleading i wrotkarstwo. Pierwszy krajowy nabór wniosków w programie Erasmus+ Sport może okazać się przełomowy dla dyscyplin mniej popularnych w Polsce.

  • fot. Archiwum Polskiego Związku Sportowego Cheerlidingu

Gdyby wręczano medale, Polakom należałby się srebrny krążek. Nasze kluby i organizacje sportowe złożyły aż 50 wniosków o dofinansowanie wyjazdów swojej kadry – lepsi w Europie byli tylko Czesi (77). Podobnie jak nasi południowi sąsiedzi walczyliśmy w krajowych naborach programu Erasmus+ Sport o pieniądze na praktyki trenerskie i szkoleniowe oraz na wizyty typu job shadowing w krajach partnerskich.

Z 50 wniosków złożonych przez polskie kluby i organizacje sportowe 27 zostało zaakceptowanych – przyznano im granty na realizację zgłoszonych projektów. Choć konkurs zdominowały kluby zajmujące się najbardziej popularnymi dyscyplinami, nie zabrakło też tych, które na masową popularność dopiero liczą.

By stać się lepszym
Dzięki wsparciu Erasmusa+ być może za kilka lat wielu z nas usłyszy o polskich zawodnikach… cheerleadingu. Co ciekawe, nie chodzi tylko o panie, które swoim tańcem i akrobatyką zagrzewają kibiców do dopingowania ulubionej drużyny. Pierwsi byli bowiem panowie (i to jeszcze w XIX wieku), a dziś także ich nie brakuje. Mało tego – cheerleading stał się już dyscypliną sportu.

– W Polsce ciągle dość młodą, choć pierwsze zespoły powstały w naszym kraju ponad 30 lat temu – opowiada Bartosz Penkala z Polskiego Związku Sportowego Cheerleadingu (PZSC). Choć związek działa zaledwie od 2018 r., w wiosennym konkursie zdołał już zgłosić wniosek, który zdobył uznanie – „Wsparcie rozwoju pracowników sportowego cheerleadingu w Polsce”. Sukces w naborze sprawił, że członkowie związku mogą teraz szykować się do wyjazdu do Szwecji i Austrii. – Wybraliśmy te kraje, bo są dużo bardziej rozwinięte w zakresie naszej dyscypliny. Odwiedzimy tamtejsze związki cheerleadingu, by nawiązać współpracę i podpatrzeć, jak pracują. Wiemy, że mają ogromne doświadczenie w pozyskiwaniu środków zewnętrznych na realizację różnych projektów. My się tego dopiero uczymy. Liczymy, że po powrocie ze Szwecji i Austrii nasza dyscyplina będzie się jeszcze szybciej rozwijać w Polsce – mówi Penkala.

Przedstawiciel PZSC przyznaje, że kluby sportowe w Skandynawii są lepiej zorganizowane, choćby ze względu na liczbę ich członków. – W Szwecji tworzy je ponad tysiąc osób, a u nas 150. Na miejscu dowiemy się jednak, ilu z nich faktycznie bierze udział w rywalizacji zawodniczej, choć ważna jest także jakość treningów i organizacja strukturalna związku. Temu będziemy się przyglądać na miejscu – zapowiada.

– Najpierw wyślemy działaczy, by zobaczyli, jak w innych krajach promuje się cheerleading i tworzy zawodnikom dogodne warunki do sportowej rywalizacji. Będzie też okazja, by przyjrzeć się infrastrukturze i rozwiązaniom biurowym. Ten etap nazywamy wizytą przygotowawczą. W kolejnej fazie na dwa tygodnie wyślemy trenerów. Będą pracować z kolegami z partnerskich państw, tak by za kilka lat cheerleading w Polsce mógł się rozwijać równie prężnie. Wychodzimy z założenia, że im więcej interakcji między krajami, tym bardziej rośnie w nas chęć do rywalizacji i stawania się lepszym – dodaje Penkala.

By dogadać się po angielsku
Trening czyni mistrza. Po angielsku: Practice makes perfect. I taka też jest nazwa innego projektu, który dostał grant z programu Erasmus+ Sport. Realizuje go Akademia Korona, która działa przy klubie piłkarskim Korona Kielce, występującym w Ekstraklasie. Szkoli i rozwija umiejętność gry w piłkę nożną wśród młodych zawodników. Podobnie jak hiszpański klub Real Sociedad z San Sebastián, z którym ekipa z klubu z Kielc zna się od kilku lat.

– Wzajemnie się odwiedzamy. Tym razem wyślemy dziewięciu trenerów, by poznali zupełnie inne techniki szkolenia na boisku. Hiszpanom udało się też np. przyciągnąć na treningi liczną grupę dziewczynek – opowiada Tomasz Wilman, dyrektor Akademii Korona. Celów wyjazdu jest więcej.

W Akademii Korona już myślą o kolejnym przedsięwzięciu, o którego finansowanie będą się starać. – Chcemy z Hiszpanami porozmawiać o rozszerzeniu współpracy o kluby młodzieżowe, bo podoba nam się to, jak promują futbol wśród kobiet. Jeśli się dogadamy, to zbudujemy pomysł na kolejny projekt. Już prowadzimy rozmowy z klubami z Czech, Rumunii i Łotwy – zapowiada Kępczyńska.

By nawiązać współpracę na lata
Na południu Europy swój projekt będzie realizować również Polski Związek Sportów Wrotkarskich (PZSW). Organizacja popularyzuje jazdę na rolkach, wrotkach, hulajnodze i deskorolce. – Włoski odpowiednik naszego związku to największa i najlepiej funkcjonująca federacja w Europie. Jeśli mamy czerpać od kogoś wzorce, to właśnie od nich – uśmiecha się Bartosz Pisarek, prezes PZSW, który realizuje inicjatywę pod nazwą „Techniki zarządzania związkiem sportowym oraz klubami sportowymi i ich wpływ na promocję i rozwój sportów wrotkarskich”.

– Włoska federacja istnieje od 100 lat, a my od 30. Chcemy wiedzieć, jak udaje im się działać tak długo, skąd pozyskują pieniądze, jak funkcjonują i dlaczego ten sport jest tam dużo popularniejszy niż w Polsce. Jedziemy za granicę, bo chcemy usprawnić naszą sportową działalność. Tylko tak możemy się rozwijać – przekonuje prezes PZSW. Do Rzymu we wrześniu polecą: Bartosz Pisarek oraz dyrektor sportowy PZSW, trener i pracownik biura. – Liczymy na to, że nawiązane znajomości zaowocują organizacyjnie i sportowo. Widząc przychylne nastawienie drugiej strony, wierzymy, że będzie to wieloletnia współpraca – przyznaje Bartosz Pisarek.

Pełna lista projektów, które uzyskały dofinansowanie, znajduje się na stronie: bit.ly/453FFPa.

Zainteresował Cię ten tekst?
Przejrzyj pełne wydanie Europy dla Aktywnych 3/2023: