treść strony

Chemia nie musi być utrapieniem

Uczniowie radomskiego „Elektronika” na lekcjach chemii malowali obrazy, robili zdjęcia i wykonywali grafiki komputerowe. O nietypowej metodzie nauczania chemii mówi Monika Majcher-Kozieł – doktor nauk technicznych w zakresie technologii chemicznych oraz absolwentka malarstwa.

  • Magia kolorów, fot. Maksymilian Żywica

    fot. Zespół Szkół Elektronicznych w Radomiu

  • World Wild... Matylda..., fot. Maksymilian Żywica

    fot. Zespół Szkół Elektronicznych w Radomiu

  • Zachód myśli, fot. Jakub Kwiecień

    fot. Zespół Szkół Elektronicznych w Radomiu

  • W odcieniu siarczanu(VI) miedzi(II), fot. Kacper Poneta

    fot. Zespół Szkół Elektronicznych w Radomiu

  • Śnieg, fot. Bartosz Sułowski

    fot. Zespół Szkół Elektronicznych w Radomiu

AG: Łączenie malarstwa z informacjami naukowymi nie jest dla pani nowością. Na pani wystawach przy obrazach kwiatów pojawiały się opisy wyjaśniające właściwości, skład chemiczny i zastosowanie roślin. Czy to było inspiracją, by podobne działania zaproponować uczniom?

MM-K: Staram się łączyć naukę ze sztuką. Takie było moje zamierzenie, by to, co ścisłe, powszechnie uznawane za trudne, połączyć z tym, co ma zupełnie inny wymiar, czyli ze sztuką. Chcąc udowodnić, że chemia jest nauką wszechstronną, postanowiłam na moich zajęciach wprowadzić „Chemiczny ART” – innowację w nauczaniu chemii. Zaproponowałam uczniom, aby przygotowali prace plastyczne o dowolnej technice i tematyce.

AG: Wyobrażam sobie ten szok, bunt. Jak to, my – przyszli elektronicy, informatycy, programiści, mechatronicy – mamy zajmować się sztuką.
MM-K: Rzeczywiście pierwsze reakcje nie były entuzjastyczne i okazały się dużym zaskoczeniem, ponieważ zasugerowałam, aby prace nie były „chemiczne”.

AG: Czyli aby nie szli w kierunku probówek, ilustracji doświadczeń chemicznych itp.? Okazało się, że mogą narysować czy sfotografować, co chcą. Na zasadzie: co by to było, i tak będzie miało związek z chemią?
MM-K: Tak, właśnie taki miał być przekaz. Ponieważ oni jeszcze nie wiedzieli, ale ja tak, że do każdej wykonanej pracy możemy dostosować opis zawierający treści z zakresu chemii. W projekcie nazywanym „innowacyjną lekcją chemii” udział wzięli chętni uczniowie klas pierwszych Zespołu Szkół Elektronicznych w Radomiu.

AG: Z pewnością oglądający prace nie kryli zaskoczenia, gdy okazało się, że do zdjęcia wanny można zrobić bardzo naukowy opis materiałów, z których może być wykonana. Ale jak połączyliście z chemią obraz tygrysa czy pary zakochanych?
MM-K: Pod wizerunkiem zakochanej pary autorstwa Jakuba Milcuszka wyjaśniamy, że obserwując procesy, jakie zachodzą w organizmie w stanie zakochania, można powiedzieć, że jest to chemiczno-biologiczna reakcja łańcuchowa złożona z wielu elementów. W końcu człowiek jest zbudowany z mniej więcej siedmiu kwadrylionów atomów. To, co jest naprawdę ważne w tym procesie, to bezwonne feromony, czyli mieszanina różnych związków chemicznych wykorzystywanych do komunikowania się.

AG: A tygrys?
MM-K: Praca Kacpra Ponety z tygrysem zatytułowana została „W odcieniu siarczanu miedzi”. W opisie mowa jest o maści tygrysiej (skąd taka nazwa i co wchodzi w jej skład) oraz o tygrysim oku (jednej z odmian kwarcu SiO2, nieprzezroczystego minerału wykazującego efekt kociego oka, czyli migotliwego paska przesuwającego się podczas obracania kamieniem).

AG: Chyba wcześniej nikt w ten sposób nie patrzył na tygrysa. Podobnie opisane są inne prace?
MM-K: Każda z 30 prac wykonanych przez uczniów w projekcie „Chemiczny ART” ma krótki opis. Są to ciekawostki pasujące do pracy i jednocześnie zawierające informacje dotyczące chemii. Chcieliśmy, aby notatki były napisane w sposób dostępny, a nawet humorystyczny. W pierwszej edycji projektu pomagałam uczniom, naprowadzałam na chemiczny wątek. Razem tworzyliśmy tytuły prac. Młodzież była bardzo twórcza i kreatywna. Zależało mi na tym, aby w opisach unikać wzorów czy bardzo naukowych sformułowań.

AG: Pojawiały się nawet przepisy na domowe cukierki „krówki” czy miętową pastę do zębów...
MM-K: Przepis na pastę do zębów towarzyszy pracy Weroniki Sztyber i Bartłomieja Krzyżanowskiego. Przy okazji przestrzegamy przed pastami mającymi w składzie laurynian sodu (SLS, środek zakłócający funkcjonowanie kubków smakowych), triclosan (środek mający wpływ na rozwój chorób nowotworowych), parabeny wpływające niekorzystnie na gospodarkę hormonalną oraz dietyloaminę (DTA) powodującą zaburzenia hormonalne. I polecamy samodzielne wykonanie pasty z soli kuchennej, sody oczyszczonej, oleju kokosowego i olejku miętowego. Z kolei domowe „krówki” można sobie zrobić po obejrzeniu pracy Maksymiliana Żywicy. Wystarczy mleko, cukier, masło i cukier waniliowy. Oczywiście tutaj, przy wizerunku krowy na łące, nie mogło zabraknąć informacji o składzie mleka i jego wartościach odżywczych.

AG: Z tymi pracami mogli zapoznać się koledzy autorów, uczniowie, nauczyciele oraz inni goście wystawy, którą zorganizowaliście w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Radomiu. Był prawdziwy wernisaż, a wystawa wzbudziła duże zainteresowanie. Poszła pani za ciosem i przygotowała kolejne edycje „Chemicznego ART-u”?
MM-K: Pierwszy projekt realizowaliśmy w lutym 2019 r., ale za nami kolejne edycje, w których uczniowie sami już przygotowywali opisy prac, ja ich oczywiście naprowadzałam i korygowałam.

AG: Okazało się, że uczniowie szkoły o tak bardzo technicznych kierunkach świetnie sobie poradzili zarówno z wykonaniem prac plastycznych, jak i z notatkami o charakterze chemicznym.
MM-K: Rzeczywiście tak było. Zależało mi również, aby „techniczni” mieli możliwość obcowania ze sztuką także na moim przedmiocie. Myślę, że tego typu przedsięwzięcia mogą być realizowane na zajęciach z innych przedmiotów i być inspirującym doświadczeniem zarówno dla nauczyciela, jak i ucznia. Ważne, by niestandardowy sposób przekazywania wiedzy sprawiał radość i satysfakcję pomysłodawcy i uczestnikom.

AG: Ale przyzna pani, że połączenie chemii z malarstwem nie jest typowe? A pani jest doktorem nauk technicznych, chemikiem kosmetologiem oraz absolwentką malarstwa. Zawsze łączyła pani te dwie pasje?
MM-K: Malowałam, zanim uzyskałam wykształcenie chemiczne. Na moich wystawach faktycznie obrazom olejnym, pastelom, fotografiom, tkaninom użytkowym towarzyszą wiersze, cytaty i „notatki o treści naukowej”. W projekcie „Chemiczny ART” połączyłam naukę chemii ze sztuką, bo z racji mojego wykształcenia poszłam w tym kierunku. Ale to może być równie dobrze każda inna dziedzina.

Zainteresował Cię ten tekst?
Przejrzyj pełne wydanie Europy dla Aktywnych 1/2022: