treść strony

EPALE

Dostosowywanie materiałów wideo do potrzeb osób niepełnosprawnych

Piotr Maczuga

Piotr Maczuga

Od ponad dekady zajmuje się zagadnieniami stosowania nowych technologii w edukacji dorosłych. Współautor podręczników w zakresie m.in. webinarów, webcastów, knowledge pills. Metodyk, twórca szkoleń z zakresu wykorzystania multimediów w uczeniu i biznesie oraz publikacji poświęconej tej tematyce. Autor bloga (www.maczuga.edu.pl/blog). Ambasador EPALE.

Słowo „zdroworozsądkowy” zwiastuje, że będziemy próbowali nieco obejść przepisy – w tym wypadku raczej wytyczne, znane pod nazwą Web Content Accessibility Guidelines (WCAG). Dlaczego obejść? Ponieważ dla osób, których ograniczenia związane z niepełnosprawnością nie dotyczą na co dzień, wszelkiego rodzaju wymogi w zakresie dostosowania tworzonych przez nie treści są utrudnieniem i dodatkowym kosztem. Często wpływają też na ogólną jakość materiałów poprzez zaburzenie ich formy audiowizualnej. Brzmi skandalicznie? Taka jest niestety prawda, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie wygodę twórcy. Niektóre wytyczne WCAG sprawiają, że tworząc stronę internetową (np. wydarzenia edukacyjnego), powinniśmy w zasadzie przygotować dwie jej wersje. Lekcja wideo bez napisów nie przejdzie weryfikacji. Podcast? Tutaj zaczynają się schody, ponieważ jeśli chcemy udostępniać go osobom niesłyszącym, to w zasadzie w grę wchodzi pełna transkrypcja. Każdy, kto kiedykolwiek podjął się tego zadania, wie, że bez solidnej redakcji tekstu, a właściwie stworzenia go na nowo, raczej się nie obejdzie. Nie ma co ukrywać, że trzeba wykonać sporą pracę, ale jednocześnie – warto. Wszystko, co tworzymy i publikujemy, również na platformie EPALE, powstaje z myślą o naszych odbiorcach. Nie każdy ma szansę zapoznać się z treścią w takiej formie, jaką sobie założyliśmy i dopieściliśmy. Utyskiwanie twórców, że muszą coś zmienić, poprawić albo gdzieś dodać napisy w czasach, gdy odpowiednie metody i narzędzia są na wyciągnięcie ręki, jest nie na miejscu. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że podobne rzeczy trzeba było robić (i robiono!) już w czasach „analogowych” – wtedy jakoś się to udawało. Zostawmy zatem wymówki i przejdźmy do praktyki.

Praktyczne aspekty dostosowywania treści wideo
Zajmijmy się procesem dostosowywania materiałów wideo do potrzeb osób niesłyszących (tego typu działania są reprezentatywne dla naszej rzeczywistości edukacyjnej). Pierwsze, co przychodzi nam do głowy, to napisy. Możemy do ich przygotowania wykorzystać różne podejścia, ale powszechnie akceptowanym sposobem dodawania tekstów do filmów są tzw. closed captions. Napisy tego typu dokładamy do materiału wideo w formie odpowiednio sformatowanego pliku tekstowego, zawierającego sygnatury czasowe i odpowiednią treść. Dzięki temu odtwarzacz „wie”, w której sekundzie ma wyświetlić dany napis i jak długo powinien on być widoczny na ekranie. Większość popularnych platform wideo, w tym YouTube czy Vimeo, umożliwia dodanie tekstów w ten sposób. Ogromną zaletą tego rozwiązania jest to, że napisy nie są wmontowane na stałe w plik, ale nakładane jako osobna warstwa i wyświetlane na filmie. Można więc przygotować napisy w różnych językach, a widz sam decyduje, czy (i jakie) teksty dodatkowe powinny być widoczne. Tego typu rozwiązania znamy też oczywiście z serwisów VoD (np. Netflix). Inną zaletą napisów jest to, że ich rozmiar można dostosować do wielkości ekranu – na dużym telewizorze litery mogą być mniejsze, a na smartfonie nieco większe w stosunku do reszty obrazu.
Jak przygotować napisy? Można zrobić to ręcznie. Jest to rozwiązanie czasochłonne, ale warto wiedzieć, jak działa (zachęcam do zapoznania się z przygotowaną przeze mnie instrukcją1). Można też wykorzystać sposób automatyczny, czyli platformę HappyScribe, która sama rozpoznaje mowę (również język polski) i tworzy napisy2. Całość trzeba później poprawić, ale i tak dzięki temu narzędziu oszczędzamy sporo czasu. Warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Proces dodawania napisów nie polega na przepisaniu treści mówionej „jeden do jednego”. Osoba niesłysząca powinna mieć możliwość zorientowania się, kto w danym momencie mówi albo czy są odtwarzane jakieś elementy niewerbalne, które mają wpływ na przekaz (np. efekty dźwiękowe bądź muzyka). Redagując tekst, trzeba też niejednokrotnie skracać wypowiedzi, ponieważ w oryginale mogą być zbyt długie, zawiłe, zawierać niepotrzebne ozdobniki. Zdarza się też, że autor gubi wątek, a jedno zdanie jest rozbudowane niczym opis przyrody w Nad Niemnem. Czytanie czegoś takiego po prostu sprawia trudność.

A może na żywo?
Jak poradzić sobie z napisami dodawanymi do transmisji na żywo, gdy nie mamy możliwości ich zredagowania? Dostępne obecnie rozwiązania automatyczne są na razie bardzo niedoskonałe (szczególnie w zakresie języka polskiego), dlatego chcę ogłosić ex cathedra: w roku 2021 nadal tę pracę muszą wykonać ludzie. Jeśli chcecie się sprawdzić w roli operatora napisów, to odpowiednią funkcję można włączyć na platformie Zoom3. Od razu przestrzegam – pisanie w czasie rzeczywistym nie jest łatwe. Od niedawna dostępne jest także inne rozwiązanie, które umożliwia generowanie napisów w formie linku. Za pomocą myszki możemy zmniejszyć rozmiar pola z tekstem, a następnie – korzystając z różnych rozwiązań do miksowania wideo – umieścić je w transmisji. Jak to wygląda w praktyce, można się przekonać, oglądając jedno ze spotkań online, które pomagałem zrealizować (pojawiła się tu konieczność tłumaczenia na żywo)4. Warto wiedzieć, jak działa to narzędzie. Otóż po stronie operatora pracuje tzw. respeaker, którego zadaniem jest – nieco trywializując – powtarzanie treści po oryginalnym mówcy, ale wyraźniej i bardziej poprawnie. Jego wypowiedź jest zapisywana przez system rozpoznawania mowy, a następnie weryfikowana przez kolejną osobę (głównie w zakresie interpunkcji i zapisu nazw własnych, które system może źle zinterpretować).

Jeśli nie napisy, to co?
Jeżeli przedstawione rozwiązania nas nie przekonują, to warto skorzystać z usług tłumaczy języka migowego, których możemy dołączyć do wideo bądź transmisji na żywo. To rozwiązanie jest często stosowane w telewizji. Tuż przed wyborami o osobach niesłyszących i słabosłyszących przypominają sobie również politycy, dlatego żaden kongres wyborczy nie obejdzie się bez „migacza” w dolnym rogu ekranu. W tym przypadku jesteśmy zobligowani do zamówienia profesjonalnej usługi, więc – teoretycznie – dzięki rzetelnym partnerom, wszystko powinno się udać. Tłumacze migowi znają się na swojej pracy. Czasem jednak udaje się zepsuć efekt finalny. Warto zatem zwrócić uwagę na pewne kwestie:

  • osoby niesłyszące czy niedosłyszące posługują się Polskim Językiem Migowym (PJM), który ma własną strukturę gramatyczną. Nie da się, tak po prostu, bezrefleksyjnie, słowo w słowo przetłumaczyć wypowiedzi z języka polskiego na PJM;
  • oprócz machania rękami przed kamerą w grę wchodzą jeszcze „głupie miny” i balansowanie ciałem (niczym mim). To nie jest kwestia stylu tłumacza, ale faktu, że ułożenie ciała ma konkretne znaczenie i również jest skodyfikowane gramatycznie. Musi on więc mieć możliwość wykonywania ruchów (i gestów) w możliwie najszerszym zakresie;
  • często tłumacz zakłada czarną koszulę lub bluzę typu longsleeve, żeby można było lepiej obserwować jego dłonie. Należy zatem umieścić go na odpowiednim tle i zwrócić uwagę na to, by jego sylwetka na ekranie była widoczna na mniejszych urządzeniach (np. smartfonach czy tabletach). Często tłumacz jest stawiany na zielonym tle (którego w praktyce za nim nie widać). To też jest bardzo dobre rozwiązanie, ale, uwaga, nie może to być zrobione za pomocą automatycznego usuwania tła w aplikacji Zoom czy MS Teams.

W każdej sytuacji, nawet najbardziej banalnej, warto skonsultować się z osobami, które znają się na rzeczy. Mało kto zadaje sobie pytanie, czy osoby posługujące się Polskim Językiem Migowym potrafią równie sprawnie i szybko czytać. Czasem dodanie napisów nie spełnia swojej roli komunikacyjnej – dla wielu dzieci niesłyszących pierwszym poznanym językiem jest właśnie PJM, a czytanie przez osiem godzin napisów po polsku na konferencji może sprawić trudność nawet wielu dorosłym uczestnikom. Na zakończenie dodam, że to, co napisałem, jest sumą moich doświadczeń jako producenta wideo, a nie osoby na co dzień zajmującej się tym zagadnieniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że kwestia dostosowywania materiałów do potrzeb osób niepełnosprawnych jest bardzo szeroka. Zachęcam zatem do rozważań i dyskusji na ten temat.

1 bit.ly/3tY7uHg [dostęp: 21.09.2021].
2 bit.ly/3EBKRgQ [dostęp: 21.09.2021].
3 bit.ly/3u1G0Ro [dostęp: 21.09.2021].
4 bit.ly/3tYbfMS [dostęp: 21.09.2021].

Źródło: platforma EPALE https://epale.ec.europa.eu/pl